W niewielkiej, granatowej sypialni na łóżku leżał chłopak, który miał brązowe włosy.
Mógł on mieć maksymalnie 18 lat, dobrze zbudowany. Zwykle jego twarz była bez skazy, a dziewczyny, spokojnie mogły określić go mianem ciacha.Mimo tego, teraz oblicze Alexa, bo tak ów chłopak miał na imię, wcale nie wyrażało rozluźnienia, wręcz przeciwnie, odznaczało się na nim wielkie cierpienie.
Nagle, nastolatek zerwał się z łóżka, szybkimi haustami łapiąc powietrze. Łzy spływały strumieniami po jego policzkach, a w oczach widoczne były strach i odrobina obłędu. Potrząsał głową chcąc odgonić od siebie widok martwych rodziców. Wbrew słowom, że czas leczy rany, rany Alexa nawet nie zaczęły się zabliźniać, choć rodzice jego zginęli przeszło miesiąc wcześniej. Nie chciał przyjąć do wiadomości faktu, że ludzie, którzy byli mu najdrożsi, odeszli w ciągu jednej chwili i to przez jakiegoś pacana, który prowadził pod wpływem alkoholu. Kiedy dowiedział się, że jego rodzice zginęli przez jakiegoś pijaka, najpierw szalał z wściekłości, życząc wszystkiego, co najgorsze temu człowiekowi, ale szybko uświadomił sobie, że gorszy los nie mógł go spotkać. Czekało go dożywocie w więzieniu, a oprócz tego, wyrzuty sumienia, że zabił dwoje ludzi i pozbawił go rodziców, na pewno nie dadzą mu o sobie zapomnieć.
Zerwał się z łóżka i zaczął szybko chodzić po pokoju, rozmyślając o rodzicach i o tym, czego już nigdy nie będzie mógł odzyskać. Na stoliku, stojącym koło łóżka, leżały dwie fotografie. Jedna przedstawiała jego rodziców, przytulających się i uśmiechających w stronę Alexa.
Natomiast na drugim ze zdjęć sfotografowany został 17 letni chłopak, który wyglądał dokładnie tak jak Alex. Jedyną rzeczą, różniącą ich od siebie, był kolor włosów, ponieważ nastolatek na zdjęciu miał włosy czarne jak smoła.
Alex zaczął zastanawiać się, dlaczego rodzice nigdy nie powiedzieli mu, o istnieniu bliźniaka?
Do cholery, to był jego brat!
Jakby tego było mało, to jeszcze bliźniak!
Pomimo śmierci rodziców, czuł, że jeszcze długo będzie miał do nich żal.
Gdyby nie to, że nie żyli pewnie nigdy nie poznałby prawdy. Szukał w sypialni rodziców, dokumentów, mających pomóc mu w uzyskaniu pełnoletności prawnej i możliwości decydowania o sobie, jak dorosły. Miał 17 lat za 2 miesiące już 18, nie chciał trafiać na ten czas do rodziny zastępczej lub do domu dziecka. Dlatego z pomocą prawnika rodzinnego oraz dzięki informacją ujętym w testamencie udało mu się uzyskać pełną kontrolę nad własnym życiem.
Gdy tak dumał, uzmysłowił sobie jedno.
Musiał odnaleźć bliźniaka.
Nie wiedział jeszcze jak to zrobić, ale o to mógł martwić się później. Teraz po jego głowie chodziły myśli o tym, co ma zrobić z przyjacielem, który nie wyobrażał sobie, zostawić go na pastwę losu w tak trudnej sytuacji. Jak na zawołanie rozległ się dzwonek do drzwi, lecz Alex ani myślał ruszać się z pokoju.
Stwierdził, że nie będzie paradował przed przyjacielem w bokserkach, nawet przed tym najlepszym.
W pośpiechu ubrał pierwsze lepsze jeansy i ubrał na górę podkoszulek, a na to narzucił bluzę.
Ledwo, co zapiął zamek bluzy, kiedy drzwi jego pokoju otwarły się z wielkim hukiem, a w nich stanął jego najlepszy kumpel z bananem na twarzy.
- Siemanko!!!Jak tam humorek księżniczko? - rzucił na przywitanie, wiedząc jak na to zareaguje kumpel.
- Aw! Nie nazywaj mnie tak! Zrozumiano?! - Wykrzyknął z furią brązowowłosy.
- Dobrze, już dobrze, nie denerwuj się tak, Złość piękności szkodzi.
Wiedział, że Tom mówi tak, po to, by go rozśmieszyć, ale bardziej go rozzłościł niż rozbawił.
Thomas widząc, że Alex jest na skraju i jeszcze chwila, a to dla niego nie skończy się dobrze, postanowił zmienić temat.
- Coś ty taki nie w sosie? - I nie pozwalając mi nic powiedzieć, kontynuował, jednak tym razem już na poważnie - Znów to samo, prawda? Znowu ci się to śniło?
Alex milczał, nawet nie starając się wtrącać w wywód przyjaciela, bo wiedział, że marnie by wtedy skończył. Wśród znajomych Toma panowała niepisana zasada, że po żadnym pozorem nie należy przerywać kazania chłopaka. Najczęściej, osobą, które to zrobiły zdarzały się różne dziwne wypadki, jak włosy przefarbowane na różowo, czy nagły atak mocnej biegunki.
Alex liczył się ze swoimi włosami, co więcej bardzo je lubił, więc, by nie narażać się chłopakowi, siedział cicho.
- Alex! Alex, czy ty w ogóle mnie słuchasz? Proszę, powiedz mi czy masz dalej te sny, ja po prostu chcę ci pomóc, ale musisz mówić mi, co się dzieje.
Ok?
- Tak, tak... - Wiedział, że przyjaciel ma rację, ale po prostu nie chciał po raz kolejny myśleć o snach nawiedzających go noc w noc.
Tom bardzo martwił się o przyjaciela, zdawał sobie sprawę z tego, że widok martwych rodziców, do tego tak zmasakrowanych nie jest ani trochę miły. Uważał, że Alex powinien pójść do psychologa, bo po tak wielkiej traumie jaką przeżył, nie jeden, by się nie pozbierał.
- Tom, wiem, że się o mnie martwisz i na prawdę doceniam twoją troskę o moją osobę, ale serio, nic mi nie jest.
- Ale Alex...
- Tom do jasnej ciasnej nie mam 5 latek, umiem o siebie zadbać. A jeśli jeszcze raz z twoich ust padnie słowo psycholog, przysięgam, że cię poćwiartuję, wskrzeszę, podpalę, potem zakopie, odkopie, wskrzeszę, a na końcu znów zabiję.
Mimo słów, które wypowiedział, wcale nie był zły na przyjaciela, tylko nie miał już sił, żeby udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Przez moment patrzył się tępo w ścianę, próbując powstrzymać się od wybuchu, lecz niezbyt mu to wyszło.
Opadł na łóżko, schował twarz w rękach i po chwili najzwyczajniej w świecie, rozpłakał się jak dziecko.
- Alex, hej Alex jestem przy tobie nie załamuj się, masz jeszcze mnie. - Tom był przerażony, choć starał się zachować trzeźwy umysł. Nigdy wcześniej nie widział kumpla w takim stanie.
- Ja.......ja.....ja po prostu tak nie potrafię, nie potrafię uśmiechać się jednocześnie, umierając w środku. Czasem, czasem zastanawiam się czy nie byłoby lepiej, gdybym był wtedy w samochodzie, razem z rodzicami. - Mówił, ciągle nie przestając szlochać.
- Alex, nawet tak nie myśl. Spójrz, masz jeszcze kumpla. Ty wiesz, co ja bym przeżywał, z kim miałbym wymyślać te wszystkie numery, co?
- Znalazłbyś nowego, najlepszego przyjaciela.
- Dobra, widzę, że tak się nie dogadamy. Okej, zamknij oczy. Już? Teraz wyobraź sobie, że twoi rodzice nie żyją.
- To akurat nie jest takie trudne...
- Ci...Teraz pomyśl, że masz brata. Brata, mieszkającego w sierocińcu, który nie zna i nigdy już nie pozna rodziców. Pomyśl, on mimo, że ich nie pozna, ciągle ma szansę na poznanie braciszka.
- Tom, wiesz co?
- Hmm?
- Jesteś najlepszym kumplem na świecie.
- Wiem o tym, jestem genialny.
- No, nie pochlebiaj sobie. Ale i tak, dziękuję ci.
- Za co?
- No jak, za co? Gdyby nie ty, dalej bym użalał się nad sobą, a teraz przynajmniej mam cel, do którego będę dążył. Nie mogę być słaby, rodzice by tego nie chcieli. Muszę być silny, dla Chrisa.
- Co chcesz zrobić?
- Jak to, co? Poznać go.
- Ale jak? Przecież ty nawet nie wiesz, gdzie on teraz jest.
- Odnajdę go - powiedział z determinacją w głosie.
Postanowił sobie być silnym dla brata i miał zamiar wytrwać, w tym postanowieniu.
_____________________________________________________________
Hej!
Przede wszystkim, Szczęśliwego Nowego Roku, żebym mój Wen nie chował się przede mną.:)
W ramach Postanowienia Noworocznego, jestem milsza dla ludzi, więc jeśli chcecie wiedzieć jak wyobrażam sobie bohaterów mojego opowiadania, cofnijcie się o jedną notkę w tył.
Tak, tak wiem jestem genialna, jednak zdjęcia bohaterów były dobrym pomysłem(ja na to wpadłam, więc to musi być prawda).
Rozdział pierwszy za nami, mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu, a jak nie. Cóż postaram się nie płakać za dużo.;)
Liczę na komentarze, bo wiecie, mój Wen jest bardzo niesforny i leniwy. Jak Scooby-Doo musi jeść Scooby chrupki, tak Wen musi jeść komcie.:D
Do napisania. :)
Zerwał się z łóżka i zaczął szybko chodzić po pokoju, rozmyślając o rodzicach i o tym, czego już nigdy nie będzie mógł odzyskać. Na stoliku, stojącym koło łóżka, leżały dwie fotografie. Jedna przedstawiała jego rodziców, przytulających się i uśmiechających w stronę Alexa.
Natomiast na drugim ze zdjęć sfotografowany został 17 letni chłopak, który wyglądał dokładnie tak jak Alex. Jedyną rzeczą, różniącą ich od siebie, był kolor włosów, ponieważ nastolatek na zdjęciu miał włosy czarne jak smoła.
Alex zaczął zastanawiać się, dlaczego rodzice nigdy nie powiedzieli mu, o istnieniu bliźniaka?
Do cholery, to był jego brat!
Jakby tego było mało, to jeszcze bliźniak!
Pomimo śmierci rodziców, czuł, że jeszcze długo będzie miał do nich żal.
Gdyby nie to, że nie żyli pewnie nigdy nie poznałby prawdy. Szukał w sypialni rodziców, dokumentów, mających pomóc mu w uzyskaniu pełnoletności prawnej i możliwości decydowania o sobie, jak dorosły. Miał 17 lat za 2 miesiące już 18, nie chciał trafiać na ten czas do rodziny zastępczej lub do domu dziecka. Dlatego z pomocą prawnika rodzinnego oraz dzięki informacją ujętym w testamencie udało mu się uzyskać pełną kontrolę nad własnym życiem.
Gdy tak dumał, uzmysłowił sobie jedno.
Musiał odnaleźć bliźniaka.
Nie wiedział jeszcze jak to zrobić, ale o to mógł martwić się później. Teraz po jego głowie chodziły myśli o tym, co ma zrobić z przyjacielem, który nie wyobrażał sobie, zostawić go na pastwę losu w tak trudnej sytuacji. Jak na zawołanie rozległ się dzwonek do drzwi, lecz Alex ani myślał ruszać się z pokoju.
Stwierdził, że nie będzie paradował przed przyjacielem w bokserkach, nawet przed tym najlepszym.
W pośpiechu ubrał pierwsze lepsze jeansy i ubrał na górę podkoszulek, a na to narzucił bluzę.
Ledwo, co zapiął zamek bluzy, kiedy drzwi jego pokoju otwarły się z wielkim hukiem, a w nich stanął jego najlepszy kumpel z bananem na twarzy.
- Siemanko!!!Jak tam humorek księżniczko? - rzucił na przywitanie, wiedząc jak na to zareaguje kumpel.
- Aw! Nie nazywaj mnie tak! Zrozumiano?! - Wykrzyknął z furią brązowowłosy.
- Dobrze, już dobrze, nie denerwuj się tak, Złość piękności szkodzi.
Wiedział, że Tom mówi tak, po to, by go rozśmieszyć, ale bardziej go rozzłościł niż rozbawił.
Thomas widząc, że Alex jest na skraju i jeszcze chwila, a to dla niego nie skończy się dobrze, postanowił zmienić temat.
- Coś ty taki nie w sosie? - I nie pozwalając mi nic powiedzieć, kontynuował, jednak tym razem już na poważnie - Znów to samo, prawda? Znowu ci się to śniło?
Alex milczał, nawet nie starając się wtrącać w wywód przyjaciela, bo wiedział, że marnie by wtedy skończył. Wśród znajomych Toma panowała niepisana zasada, że po żadnym pozorem nie należy przerywać kazania chłopaka. Najczęściej, osobą, które to zrobiły zdarzały się różne dziwne wypadki, jak włosy przefarbowane na różowo, czy nagły atak mocnej biegunki.
Alex liczył się ze swoimi włosami, co więcej bardzo je lubił, więc, by nie narażać się chłopakowi, siedział cicho.
- Alex! Alex, czy ty w ogóle mnie słuchasz? Proszę, powiedz mi czy masz dalej te sny, ja po prostu chcę ci pomóc, ale musisz mówić mi, co się dzieje.
Ok?
- Tak, tak... - Wiedział, że przyjaciel ma rację, ale po prostu nie chciał po raz kolejny myśleć o snach nawiedzających go noc w noc.
Tom bardzo martwił się o przyjaciela, zdawał sobie sprawę z tego, że widok martwych rodziców, do tego tak zmasakrowanych nie jest ani trochę miły. Uważał, że Alex powinien pójść do psychologa, bo po tak wielkiej traumie jaką przeżył, nie jeden, by się nie pozbierał.
- Tom, wiem, że się o mnie martwisz i na prawdę doceniam twoją troskę o moją osobę, ale serio, nic mi nie jest.
- Ale Alex...
- Tom do jasnej ciasnej nie mam 5 latek, umiem o siebie zadbać. A jeśli jeszcze raz z twoich ust padnie słowo psycholog, przysięgam, że cię poćwiartuję, wskrzeszę, podpalę, potem zakopie, odkopie, wskrzeszę, a na końcu znów zabiję.
Mimo słów, które wypowiedział, wcale nie był zły na przyjaciela, tylko nie miał już sił, żeby udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Przez moment patrzył się tępo w ścianę, próbując powstrzymać się od wybuchu, lecz niezbyt mu to wyszło.
Opadł na łóżko, schował twarz w rękach i po chwili najzwyczajniej w świecie, rozpłakał się jak dziecko.
- Alex, hej Alex jestem przy tobie nie załamuj się, masz jeszcze mnie. - Tom był przerażony, choć starał się zachować trzeźwy umysł. Nigdy wcześniej nie widział kumpla w takim stanie.
- Ja.......ja.....ja po prostu tak nie potrafię, nie potrafię uśmiechać się jednocześnie, umierając w środku. Czasem, czasem zastanawiam się czy nie byłoby lepiej, gdybym był wtedy w samochodzie, razem z rodzicami. - Mówił, ciągle nie przestając szlochać.
- Alex, nawet tak nie myśl. Spójrz, masz jeszcze kumpla. Ty wiesz, co ja bym przeżywał, z kim miałbym wymyślać te wszystkie numery, co?
- Znalazłbyś nowego, najlepszego przyjaciela.
- Dobra, widzę, że tak się nie dogadamy. Okej, zamknij oczy. Już? Teraz wyobraź sobie, że twoi rodzice nie żyją.
- To akurat nie jest takie trudne...
- Ci...Teraz pomyśl, że masz brata. Brata, mieszkającego w sierocińcu, który nie zna i nigdy już nie pozna rodziców. Pomyśl, on mimo, że ich nie pozna, ciągle ma szansę na poznanie braciszka.
- Tom, wiesz co?
- Hmm?
- Jesteś najlepszym kumplem na świecie.
- Wiem o tym, jestem genialny.
- No, nie pochlebiaj sobie. Ale i tak, dziękuję ci.
- Za co?
- No jak, za co? Gdyby nie ty, dalej bym użalał się nad sobą, a teraz przynajmniej mam cel, do którego będę dążył. Nie mogę być słaby, rodzice by tego nie chcieli. Muszę być silny, dla Chrisa.
- Co chcesz zrobić?
- Jak to, co? Poznać go.
- Ale jak? Przecież ty nawet nie wiesz, gdzie on teraz jest.
- Odnajdę go - powiedział z determinacją w głosie.
Postanowił sobie być silnym dla brata i miał zamiar wytrwać, w tym postanowieniu.
_____________________________________________________________
Hej!
Przede wszystkim, Szczęśliwego Nowego Roku, żebym mój Wen nie chował się przede mną.:)
W ramach Postanowienia Noworocznego, jestem milsza dla ludzi, więc jeśli chcecie wiedzieć jak wyobrażam sobie bohaterów mojego opowiadania, cofnijcie się o jedną notkę w tył.
Tak, tak wiem jestem genialna, jednak zdjęcia bohaterów były dobrym pomysłem(ja na to wpadłam, więc to musi być prawda).
Rozdział pierwszy za nami, mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu, a jak nie. Cóż postaram się nie płakać za dużo.;)
Liczę na komentarze, bo wiecie, mój Wen jest bardzo niesforny i leniwy. Jak Scooby-Doo musi jeść Scooby chrupki, tak Wen musi jeść komcie.:D
Do napisania. :)
Super!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podoba Ci się. :)
OdpowiedzUsuńGenialne. :) Nie mogę doczekać się rozdziału 2 . :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, każdy komentarz się dla mnie liczy. :)
UsuńJestem! Wcale nie zapomniałem o Twoim blogu, ale historią jest bardzo niesforną kochanką i tego typu sprawy.
OdpowiedzUsuńA teraz trochę inaczej, czyli staramy się rozpisać. Czy mi wyjdzie? Wątpię, aż raz udało mi się rozpisać na trzy komentarze. Tu też się o to postaram. A więc zacznijmy od podstawowej rzeczy - szablon.
Lubię Twój szablon. Nie jest jakiś wymyślny czy coś, czy że rzygam tęczą na jego widok. Jest prosty - a ja uwielbiam takie szablony. Reasumując - duży plus za taki, a nie inny, szablon.
A teraz o prologu:
... *sztucznie wprowadzone napięcie, aby zdenerwować Artemidę* Prolog ma w sobie coś, co chwyta człowieka i karze czytać dalej. Czyli prolog wyszedł Ci bardzo dobrze.
Opisy bohaterów:
Sam nigdy tego nie robię, bo nie potrafię opisać kogoś. Podziwiam Cię za zrobienie tego, bo to nie takie zwykłe opisy. Tzn. to nie są opisy takie, jakie zazwyczaj pojawiają się na blogach. One są zrobione bardzo dokładnie,
Postacie wydają się być ciekawe. To właśnie ich opis zachęcił mnie do podtrzymywania promyku nadziei, że pojawi się tu 1 rozdział xd Wybacz, że zbytnio w to nie wierzyłem, ale ludzie bardzo często porzucają dobrze zapowiadające się blogi.
A teraz nareszcie możemy przejść do 1 rozdziału i Twojego stylu.
Lubię Twój styl, jest szybki w czytaniu. Mimo że opisujesz rzeczy prostymi słowami, są to bardzo, bardzo dobre opisy. No i dziękuję za minimalistyczne opisy otoczenia, uwielbiam kiedy moja wyobraźnia może zaszaleć.
Coś czuję, że nie napiszę nawet dwuczęściowego komentarza. No cóż, nie umiem się rozpisywać. Wybacz.
Rozdział mówi nam tyle, co nic. Czyli znowu pole do popisu dla wyobraźni. Ayo likes it. Wiemy tylko, że Alex stracił rodziców i ma przez to koszmaru. Mi w głowie powstało parę pytań i mam ochotę żądać drugiego rozdziału xd
"przysięgam, że cię poćwiartuję, wskrzeszę, podpalę, potem zakopie, odkopie, wskrzeszę, a na końcu znów zabiję." - ile razy mówiłem to znajomym? Chyba każdy lubi tego typu wypowiedzi.
Jak dla mnie Tom zachowuje się jak starszy brat Alexa. Lubię tego typu relacje ^^
Życzę Ci ogromu weny, abyś szybko usiadła mi do worda i napisała mi 2 rozdział na trzeci tydzień stycznia! Nie no, żart, ja spokojnie poczekam. Nawet lubię czekać. Takie fajne uczucie. Weeenyyy!
PS Można spam? Wybaczysz za spam? Chciałbym zaprosić Cię na swojego bloga z opowiadaniami yaoi - http://yaoi-stories-by-ayo.blogspot.com/ Jeszcze raz - wybaczysz za spam? I za taki śmiesznie krótki komentarz? Nie mam do czego się rozpisać ;.;
Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam, ale sama dopiero zobaczyłam ten komentarz, wybaczysz?
OdpowiedzUsuńTwoje słowa sprawiły mi wielką radość, a ten komentarz, ( mimo że był najdłuższym komentarzem jaki mogłam czytać na swój temat w mej kruchej karierze blogerki ), nie był nudny. Wręcz przeciwnie, bardzo mnie ucieszył ( sądzę,że jednak umiesz się rozpisywać, jak mało kto).
Przepraszam, ale nie jestem dobra w długich komentarzach. A spam, mimo że nie zawsze mi się to podoba to cieszę się, że będę mogła przeczytać coś twojego, więc... Tak wybaczam Ci :)
Jeszcze raz dziękuje za tak pokrzepiający komentarz :*
Witam,
OdpowiedzUsuńciekawe, zastanawia mnie jak to dalej rozwiniesz, całą tą sytuację z bratem bliźniakiem i dlaczego jest w sierocińcu...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Sama zastanawiam się, jak będą wyglądały dalsze losy bliźniaków. Gdzieś w głowie, mam lekki zarys, jednak jak to się mówi, wszystko wyjdzie w praniu.
UsuńŻyczenia z pewnością mi się przydadzą.
Dziękuje za komentarz, Wenuś skaczę z radości.
Buziaczki :*